O tym, że dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie zapadł na długą chorobę wieść niosła się po korytarzach krakowskich sądów od października. Pewnie ci bardziej wtajemniczeni wiedzieli co się święci. Prawdopodobnie pierwszy o sprawie napisał Tygodnik Faktycznie w numerze z 1 grudnia. W tekście Marcina Kosa zatytułowanym „Trąd w pałacu sprawiedliwości” donosił o nieprawidłowościach w Centrum Zakupów dla Sądownictwa i podał do publicznej wiadomości fakt odwołania 25 października dyrektora krakowskiego sądu apelacyjnego Andrzeja P. Czytelnicy z tekstu mogli się dowiedzieć o powiązaniach rodzinnych i kalejdoskopie firm, które zyski czerpały z kontraktów zawieranych z sądem, a także o tym, że właściciel jednej z nich i członek rady nadzorczej drugiej z nich został powołany przez Andrzeja P. na dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa.
Dwa tygodnie później media doniosły o zatrzymaniach wysoko postawionych urzędników Sądu Apelacyjnego w Krakowie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zatrzymano byłego dyrektora Andrzeja P., dyrektora CZdS – Marcina B., główną księgową Sądu Apelacyjnego w Krakowie – Martę K. oraz dwie osoby reprezentujące przedsiębiorców – Katarzynę N. i Jarosława T. Byłemu dyrektorowi Andrzejowi P. prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień i przywłaszczenie pieniędzy w kwocie 10 milionów 384 tysięcy 667 złotych oraz przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 30 tysięcy złotych. Księgowa Marta K. jest podejrzana o przekroczenie uprawnień i przywłaszczenie pieniędzy w kwocie 10 milionów 384 tysięcy 667 złotych. Jest również podejrzana o przyjęcie od jednego z przedsiębiorców korzyści majątkowej w postaci komputera, telefonu, pieniędzy w gotówce w kwocie 20 tysięcy złotych, zegarka oraz opłacenia kosztów pięciu pobytów u kosmetyczki. Łączna wartość przyjętej korzyści majątkowej to 28 tysięcy 160 złotych. Dyrektorowi CZdS postawiono zarzut przywłaszczenia pieniędzy w kwocie 758 tysięcy 619 złotych. Wszystkim urzędnikom grozi kara 10 lat pozbawienia wolności.
16 grudnia rzeszowski sąd uwzględnił wnioski prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanych, za wyjątkiem księgowej Marty K, która wyszła na wolność za poręczeniem.
Środowiska sędziowskie podniosły głos, że sytuacje takie są skutkiem wprowadzonej do sądów dwuwładzy oraz braku kontroli prezesów nad dyrektorami sądów. Był to głos sprzeciwu zwracający uwagę na procedowany projekt zmian pozycji ustrojowej dyrektorów sądów, którzy mają podlegać bezpośrednio Ministrowi Sprawiedliwości i być powoływani z pominięciem procedury konkursowej.
Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie – Krzysztof Sobierajski w mediach informował, że Sąd Apelacyjny był kontrolowany przez Najwyższą Izbę Kontroli, która nie miała zastrzeżeń, co do jego funkcjonowania. Wbrew twierdzeniom prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie, NIK już w 2013 roku zwracała uwagę na nieprawidłowości w Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Powiązania rodzinne i nieuzasadnione wydawanie środków na umowy cywilno-prawne to były jedne z najpoważniejszych zarzutów stawianych przez kontrolerów.
W dniu 14 grudnia w programie Panorama (TVP2) wyemitowano wypowiedź Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie – sędziego Krzysztofa Sobierajskiego, który stwierdził, że każdy rok był kontrolowany przez Najwyższą Izbę Kontroli, a prowadzone kontrole nie stwierdziły nieprawidłowości.
Tymczasem – w dostępnym w sieci wystąpieniu pokontrolnym (LKR-4101-16-01/2013) NIK stwierdza zawyżenie zysku jednostki o 400 tys. zł na skutek nieprawidłowości rachunkowych i rozbieżności między sprawozdaniami rocznymi na tę kwotę, niecelowe i niegospodarne wydanie 25 tys. zł z tytułu umów zleceń/o dzieło za wykonanie zadań przy udzielaniu zamówień publicznych oraz opracowanie dokumentacji dla CZdS.
W roku 2012 CZdS, które miało być wyspecjalizowaną jednostką obsługującą zamówienia publiczne zawarło umowę ze studentką Klaudią K. na kwotę 2,5 tys. zł. Zadaniem studentki miała być weryfikacja dokumentacji. NIK zarzuciło, że wynagrodzenie dzienne niewykwalifikowanej studentki znacząco przekraczało wynagrodzenie zatrudnionego radcy prawnego.
W sumie w 2012 r. CZdS wydało na umowy cywilno-prawne ponad 105 tys. zł. W roku kolejnym była to kwota blisko 75 tys. Jedną z umów zawarto z główną księgową Martą K. – umowa dotyczyła zadań, które zdaniem NIK należały do zakresu obowiązków księgowej. Marta K. – zatrzymana przez CBA główna księgowa SA w Krakowie jest matką zatrudnionej studentki Klaudii – o czym możemy się dowiedzieć z dokumentów dotyczących przeprowadzonej kontroli. Co więcej – zatrudniano również siostrę głównej księgowej i jej szwagra, z którym zawarto trzy umowy na prace konserwatorskie i remontowe.
Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli zwracali uwagę na dostrzeżone nieprawidłowości. Jednakże były dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie nazywał spostrzeżenia kontrolerów tendencyjnymi i wynikającymi jedynie z dostrzegania powiązań rodzinnych zatrudnianych osób.
O nieprawidłowościach w apelacji krakowskiej alarmowali także związkowcy. Na pytanie o udostępnienie informacji na temat działań pokontrolnych podjętych w związku z wynikami kontroli w Centrum Zakupów dla Sądownictwa „Solidarność” Pracowników Sądownictwa otrzymała odpowiedź prezesa Krzysztofa Sobierajskiego z dnia 1 września 2014 r. – Bieżące kontrole umożliwiają wnikliwą weryfikację dokumentacji finansowo-księgowej – zapewniał prezes. Obiecywał jednocześnie, że począwszy od roku 2013, sprawozdawczość finansowa CZdS podlegała będzie badaniu przez biegłego rewidenta. Prezes Sobierajski informował organizację związkową o podjętych działaniach w zakresie kontroli wewnętrznej oraz rozbudowie systemu informatycznego, który umożliwi zwiększenie nadzoru nad CZdS.
Ten sam problem zgłaszany był także Ministerstwu Sprawiedliwości. W piśmie Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej z sierpnia 2014 r. „Solidarność” Pracowników Sądownictwa otrzymała odpowiedź: „wobec Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie nie stwierdzono konieczności podejmowania decyzji służbowych”.
Związkowcy korespondencję prowadzoną w tej sprawie przekazali do dyspozycji prokuratury.
W kolejnym dniu dowiedzieliśmy się z mediów, że w domu prezesa prowadzone są przez CBA czynności. Portal Fakt24 upublicznił umowy o dzieło zawierane z prezesem sądu apelacyjnego i faktury, które umożliwiały wyprowadzanie środków z budżetu.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, prokuratura miała dowody na to, że prezes podpisał ponad 20 umów o dzieło i zarobił co najmniej 56 tys. zł. Wskutek przeszukań znaleziono kolejne takie umowy. Jest ich w sumie ponad 120 na łączną kwotę blisko miliona zł.
Minister Sprawiedliwości odsunął Prezesa od czynności służbowych i wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o pilną zgodę na odwołanie Sobierajskiego z funkcji prezesa sądu. Rzecznik KRS Waldemar Żurek powiedział PAP, że wniosek ministra wpłynął, a Rada najprawdopodobniej będzie mogła się nim zająć na swym najbliższym posiedzeniu 29 grudnia. Nie wykluczył, że być może udałoby się Radzie zebrać wcześniej. Zarazem podkreślił, że jej członkowie (25 osób), to przede wszystkim sędziowie, którzy oprócz członkostwa w Radzie wykonują swe obowiązki sędziowskie i mają wcześniej zaplanowane wokandy w swych sądach.